a nocą...
Kadej nocy tak bylo,codziennie, I dzis-nie inaczej. Zawsze,gdy kładłam się spac, kiedy przyciskałam glowe do poduszki, otulałam pluszowego baranka, próbowałam zasnąć. Zawsze.
Kiedy jeszcze mieszkala tutaj siostra, było spokojniej. Teraz… nie jest.
Chwile oczekiwania, swiadosmoc, ze nadejdzie, musi przyjść, już bez zaskoczenia, bo wiem, ze lada chwila…
Wkrada się, podstepnie, w nocy. Czuje, bez dotyku, jak czai się, obserwuje.
Szok dla tych, korzy byli tu poraz pierwszy. Nieświadomość tego, co nadejdzie. Nieuniknione.
Pomagaja otwarte w nocy oczy, nasłuchiwanie. Już bez złości, ze przerwie sen.
Ojciec pościągał dywany, teraz słychać dokładniej… Kroki… szybkie, miarowe, niby niewinne.
Wiem, ze to on, wiem!
Ten kundel już nawet w drzwi nie musi pukac, bo slysze jak wygrzebuje się spod szafy wraz ze swoja wstretna, piszczaca zabaweczka!
Ładuje mi się bezczelnie pod kołdrę, zwija w klebek i zaczyna chrapac. Skandal!
Ale i tak jest kochany:D
Dodaj komentarz