Bez tytułu
Wrocilam.Ostatnie dwa tygodnie spedzone przy Lubej.Cudownie,chociaz wolalabym,by wyjazd spowodowany byl inna okolicznoscia,taka, o ktorej byloby milo myslec i mozna bylo mowic. Czasami chcialoby sie cos wymazac z pamieci,bezpowrotnie.Drzazga na cale zycie...Zycie bywa okrutne,ludzie bezwzgledni...
Lubilam czekac na Nia z goracym obiadem, az wroci z pracy (kto by pomyslal:P) ; znajdowac przyklejone do lustra karteczki z milym slowem; sciskac na dzien dobry i gotowac wode na kawe gdy tylko przekreci kluczyk od drzwi.Nie przeszkadzalo mi bycie kura domowa;) Lubie, gdy mowi,ze smaczne, chociaz pomysly w kuchni to ja mam conajmniej nowatorskie:P
Dogadujemy sie,jest mi z Nia naprawde dobrze, obywa sie bez zadnych wiekszych klotni. Male nieporozumienia zaraz tlumaczone,by nie tracic czasu na niejasnosci. Szczescie,ze mamy podobne poczucie humoru i nie zrazaja nas male zlosciwosci. Nie przeszkadza Jej,ze jestem z lekka gapowata i nawet w najwznioslejszej chwili stanie mi sie cos, po czym wybucha smiechem, a mi juz wcale tak radosnie nie jest.Az wstyd sie przyznac, wiec tego nie zrobie:]
Dostalam dzis informacje,ze musze zabrac manatki z mieszkania i sie wyprowadzic.Najprawdopodobniej w takiej sytuacji zamieszkam z Nia. Myslalysmy o tym wczesniej, ale taka decyzja byla dla nas zbyt wazna, by zdecydowac sie tak szybko. Wszystko sie pozmienialo i nie ukrywam,ze sie boje.... Nie przekonasz sie,poki nie sprobujesz-jak mawiaja.
Mama znowu wyjechala, w domu inaczej,jak zwykle w ciagu kilku dni od wyjazdu,poki na nowo sie nie przyzwyczaimy. Niedlugo i ja sie wyniose, ojciec znowu zostanie tu sam.Przykro mi.
Jutro na pogrzeb,kolejny. Ponoc Bog pozwala umrzec dobrym ludziom we snie, tylko dlaczego zabiera ich tak szybko? za szybko!
A do tej pozytywnej częsci notki - bardzo się cieszę. Nic dziwnego, że trochę się obawiasz, wszak decyzja o wspólnym zamieszkaniu to poważna sprawa... ale to minie z czasem, wiem coś na ten temat.
Dodaj komentarz