dom....
koszmar… proszę powiedzcie, ze snie, uszczypnijcie tak pozadnie prosto w serce… Dlaczego tak latwo sprawic, bym przestala Wierzyc w cokolwiek… dlaczego tak latwo sprawic, żeby wiadomym było, ze do niczego potrzebna nie jestem, ze jestem warta tyle co nic, ze nie potrafie zyc w społeczeństwie ,normalnie rozmawiac, z nim funkcjonowac… Dlaczego rzezcy nie dostrzegane, sprawy, które staram się załatwić….. staja się argumentem przeciwko mnie… Dlaczego znowu zaczynam milczec, gdy ktos mowi, pyta, dlaczego mysle teraz, jak pojde do szkoly, skoro nie mam zamiaru kołysać się w srod natłoku slow, zadan, mysli…. Dlaczego majac wspanialy dzien, tak latwo przyszlo komus po prostu go spieprzyc… Daczego jedynym wyjsciem była wizyta w barze ( nie na pilam się, serio) dlaczego to jedyne miejsce gdzie mogę pogapic się w sciane, muzyki słuchać i czuc, ze mnie nie ma, wśród ludzi, wśród tego co nie na codzien…. Dlaczego dom nie jest domem, dlaczego raduje się na mysl, ze do niego wracam i dlaczego placze, gdy z niego wyjsc musze, bo wytrzymac się nie da… Dlaczego nie potrafie rozmawiac z ludzmi… jej dlaczego…. Ta bardzo mi brakuje…. (a nie powiem czegoJ) Po prostu, wysiadam… dlaczego pisze to wszystko tutaj, skoro nie mowie nikomu. Dlaczego nie daje się poznac a wylewam czesc siebie tutaj… Rzeczywiście jestem szurnieta…
Tak…. Tableteczka na zobaczenie swiata lepszym niż jest w rzeczywistości…. Tyle, do czasu jakiegos, byle predko…. Już nie długo, jeszcze tylko troche… parwda…?
bo ja nie mam sensu w sobie... nie teraz, nie tu i przez czas jeszcze jakis... wierze jednak, ze wslizgnie sie w zycie moje i stanie sie jego czestszym bywalcem....
pozdrowienia dla Was
Dodaj komentarz