i pogadac tez sie zdarza
dzis ku zdziwieniu moim i ojca rozwinal sie dluzszy dialog, wow, wiecej niz "czesc, jadlas cos?" a wszystko za sprawa zalanej przeze mnie lazienki, no bo niby skad mialam wiedziec ze ktos przelozyl weza (czy co to tam jest) od pralki. zostalo mi zasugerowane, ze moglam pomyslec.zawsze byl wymagajacym ojcem. ale nie o tym milam pisac. Dialog, no wlasnie, jak juz sie zdarzy to jest niezmiernie ksztalcacy.
-i dlaczego krzyczysz?
-nie krzycze. Ty pros Boga zebys nie slyszala jak ja krzycze
-Bog nie ma czasu na jakies pierdoly...
znowu przejmuje inicjatywe,calkiem milo bylo przeciez:
-trzeba bylo polozyc kafelki,nic bysmy nie zalali
-a co ty bys zalac chciala, na parterze przeciez mieszkamy
-jak to co? kartofelki
tu juz opadly mu rece...
-a idz bo jak cie prasne
-nie podnos reki na majestat
i zeby nie zapomnial znowu,ze corke ma to mala karteczka na lodowce: masz wspaniale, cudowne dziecko tato
a za jakis czas:
-Ty walnieta jestes, za niedlugo dopadniesz do flamastra i zamalujesz cala lodowke
-tak i kiedys bedzie warta miliony
no,to teraz cisza na nastepne pare dni,heh
a moze by tak dzis jeszcze piwko,hmmm i dluzsza rozmowa... pomyslimy...wkoncu trzeba go przygotowywac do tego,ze jak tylko wszystko bedzie zalatwione to robie wyjazd, zeby pozniej nie byl zaskoczyony:)
Dodaj komentarz