uciekłam, a co mi tam...
Ehhh… chyba mam tego wszystkiego dosyc… Zabieram olowki, deska i brystole pod pache i do maleńkiego, pustego mieszkania, gdzie jeden materac, światło lampki i teraz już ja…
(dlaczego ciagle w oczach lzy, gdy pojawia się to jedyne okienko gg….) glowa do gory bajanku…. tak by lzy nie spływały po policzkach tylko spowrotem do oczu, starczy na dłużej… ah ta moja oszczędność…