myDownfall "life support"
Powiedzmy, ze znamy się lepiej jakos od stycznia, może od konca grudnia. Widziałyśmy się, tak pozbierajac wszystko, jakis tydzień. Nie wiem, ale nigdy czas nie miał dla mnie większego znaczenia, nie mial…ma…
Przyjeżdżam i odjezdzam i przyjeżdżam i odjeżdżam. Tak na chwil kilka jestem i pozniej znowu mnie nie ma.
Przeciez jakos to znosi, przeciez jakos ja to znosze, przeciez jakos…
I wszystko ma znaczenie
Było: „ przeciez wiesz, ze mnie i tak nic nie obchodzi”, „po co mi to mowisz?" „nie można było wytrzymac, nie dzieląc się tym ze mna?” „daruj sobie” „cicho” „odejdz, zamknij drzwi” „wstan i powiedz po co tu jestes” „posłuchaj czasem siebie” „nie mow i tak zwymiotuje wszystkim co zostalo powiedziane” „jestem okropna? wiesz, ze bylam i będę, dobrze mi z tym”
Nie dajac nic z siebie nie oczekiwałam niczego od innych
I zmieniam się
Heh, tak po prostu
I już nie wszystko dzieje się tam, w srodku
Znaczy, ze niby ze co, ze jestem?