kiepski malarz spłodził dzisiejsze niebo...
Jestem jak flegmatyk, poruszam się jak on, jem jak on, mam nadzieje, ze tempo myslenia nie będzie wprost proporcjonalne.
Bo po co niby się spieszyc.
A rzecz się dzieje w małym miescie i dzieje się powoli, albo w ogole.Bo i tak można.
Dzis pierwszy raz poczulam się jak na wakacjach. Podwinięte nogawki, koszulka, bose stopy. W zalanej kuchni.
Do domu przyniosłam robaki, z łaki i z lasu. A wraz z nimi troche kawiatkow i odciski. I zdjęcia tez.
Narysowałam „osobowość” . ojciec powiedział,ze mam „nasrane w glowie”(jak zwykle zreszta, nie zna się:P). A przeciez ladnie wyszlo.
Poza tym czekam. Nieustannie, nieprzerwanie, cierpliwie. I niczego wiecej nie potrafie, nie mogę zrobic. Nie oskarżam swiata o brak sprawiedliwości ani o bezsens.
„-Zapamietaj sobie raz na zawsze, że tylko dlatego mamy wątpliwości co do ciągłości naszej jaźni, że jest ona właśnie ciągła. Pytanie takie byłoby niemożliwym bez tego. Jest ona, ta jedność osobowości, dana w samej ciągłości bezpośrednio-a wątpliwości nasze mają źródło tylko w różnorodności zbyt wielkiej kompleksów częściowych. Nawet u tych, co cierpią na rozdwojenie osobowości, kawałki trwania muszą być ciągłe- nie ma trwań nieskończenie krótkich…”
na tym zakończymy i nie udamy się na spoczynek.