Bez tytułu
Chyba lubie nowe miesiace. Reszta w tyle,jak za przekladaniem nastepnej kartki. Tak swiezo.
Stalam sie na kilka dni baba kuchenna,gotujaca. Zakupy nie aby szybko, a smacznie. Nie grymasila, wiec chyba sie udalo, albo wziela na serio „jak bedzie niedobre, to mi nie mow” :P i niebardzo wiem,jak traktowac „ladnie wygladasz…w kuchni” :/ :P co straszniejsze, nie przeszkadza mi sterczenie przy garach. Zdaje sie,ze lubie gotowac dla Kogos. A tak!
Kto by sie spodziewal….:/
Zaprowadzila mnie, na moja prosbe, na most Jana Pawla II nad Martwa Wisla. Wlasciwie widze go codziennie… z okna i zawsze mnie tam ciagnelo, ale czy to z braku czasu:/ czy raczej z lenistwa nigdy sie nie pokusilam. Niestety dla pieszych zamkniety<rozczarowana>,ale z daleka tez wygladal uroczo (tak,da niektorych most moze byc uroczy), oszolamiajaco. Podwieszany, z czerwonymi wantami (z tego co mi wiadomo wymog jakis organizacji,co to dbaja o srodowisko i zabronili bialych lin,bo ptaki glupie leca, nie widza i bach!); 230-metrowe podwieszane przeslo, pylon 99 m, budowany metoda wspornikowa bez jakis tam podpor tymczasowych. No cacko jednym slowem. Och i ach
Odkryte tez uroki okolicy, w ktorej mieszkam, ze tez wczesniej nie przyszlo mi do glowy wybrac sie tam na spacer. Zielone wzniesienia,rzeczka,bajorka,labedzie i kaczki, kwitnace drzewa, wedkarze, miejscami smrod, ale nic to. I ten spokoj... w zderzeniu z codziennoscia gdzie za oknem ruchliwa ulica, tory i od czasu do czasu huk przelatujacego samolotu... bardziej odczuwalny i jakze potrzebny
A teraz myc sie i spac. Dobranoc dzieciaczki:]