• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

bajan

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2008
  • Wrzesień 2007
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003

Archiwum 20 listopada 2003


sorry

wbaczcie chaotycznosc, nielad myslowy, sensowy, estetyczny zwlasza....

:) pozdrwoiona for all, ktorzy przeczytali:)

20 listopada 2003   Komentarze (8)

...?3

3

Kto rozporzadzi zyciem moim? Od czego, kogo zalezy? Dlaczego nie mnie o tym osadzic? Czym nie warta? Sadzic mam, ze nie potrafie, ze zniszcze, czy byc moze sprawie, ze za dobrym by bylo dla mnie. Czy moglabym ofiarowac sobie wiecej niz zasluzylam? Kosztem kogo, czego? Czy wychodzi zatem, ze niesprawiedliwa jestem? czy zastanawiac sie mam nad tym teraz, wiedzac, ze i tak spelnic sie nie ma szans? Po co?

Dlaczego z sama soba rozmawiac przyszlo? Czy naprawde czlowieka nie ma innego, co zrozumiec by potrafil? Czy upilnowac ktos moze? Uspokoic, ciszy wewnetrznej dac odrobine. Szukac tego mam teraz, czy czekac wygodnie, trafniej? Kolejne pytanie, bez odpowiedzi...

Zastanawiam sie bardziej nad tym, czy chcialabym. Czy nie wiazaloby sie z utrata wolnosci, z pozbawianiem siebie czegos. Z oddaniem indywidualnosci. Podzielic sie tajemnica, ktora przez to sekretem przestalaby byc...? Czy rozmyslania trafne sa, skoro tak naprawde nie wiem czy w sobie choc okruch wolnosci zostal. Czym ona jest, skoro wszyscy mowia, ze posiadaja, sa dumni, pewni. Prawdy o zaleznosci ich od kogos, czegos do siebie nie dopuszczaja. Czym jest wolnosc, kto nia dysponuje, kto rozdziela, decyduje komu ile. Czy na to tez trzeba sobie zasluzyc? Co wiec robic, co powiedziec? Czy nie dostaniemy nigdy, niczego za nic, a darmo? Oddac cos, czastke siebie, a moze wtedy luka wypelni sie czyms lepszym..... gorszym? Jakie prawdopodobienstwo, ze nie wroce do poczatku? Gdzie jest poczatek, a gdzie koniec? Czy nieprawda jest, ze my go wyznaczamy? Idac prosto, przed siebie, ciagle dalej i dalej, naprzod, trafimy tam, skad przyszlismy. Czy nie latwiej byloby cofnac sie? Po prostu o krok do tylu. Tam skonczylaby sie wedrowka, tam jest koniec swiata. Wiec znaczy, ze jest przeszloscia? Wkoncu stamtad wyszlismy, idac dalej, tam wrocimy. Prawda wiec jest, ze historia sie powtarza, moja hisoria, moje zycie. Znaczy, ze przezywamy wszystko po kilka razy? Ze kazdy dzien juz kiedys byl, ze znikalam, rodzilam sie tysiace razy? Niech powie mi ktos, kiedy powiedziec sobie dosc, kiedy jest czas zaczynajacej sie, nastepnej powtorki. Przezyc raz i koniec. czy da sie? Znowu  pytanie, czy chcialabym, czy wolalabym pozbyc sie nadziei, ze to inne, ze to ciagle inne, ze zmieniam sie, dojrzewam, wzmacniam. Zyc z ta swiadomoscia to wielki znak zapytania. Chocby pisac go, za kazdym razem zaczynajac od innej strony, to i tak nim bedzie. Kazda chwila, minuta, godzina, dzien, rok nawet, koncza sie pytaniem. wiec istnienie polega na probie odpowiedzenia? Ciaglosc mysli, jedne powoduja drugie, jedna nieswiadoma rodzi nastepna. W nieskonczonosc, na wiecznosc, na zawsze, do smierci. Z jednej smierci w druga, z psychicznej w fizyczna i na odwrot.

20 listopada 2003   Komentarze (4)

...?2

2

Prosze, blagam... pojac nie moge. wytlumacz mi, osiwec, objasniej, pozwol zrozumiec. Siebie prosic...? Gdzie zapukac, gdzie drzwi szukac, zeby wwiercic sie...? By dostac sie, by odpoczac, by rozgoscic na nowo. Niech ktos przywiaze, zespoli, owinie nieprzepuszczalnym.... Czy jesli bym chciala, zostalabym? Na sile chocby, ale w sobie, dla siebie. Czy winiszcze do reszty? Czy pozbede sie, wyjem wszystko, by moglo sie na nowo wytworzyc? Czy byloby w stanie? Czy potrafiloby, zechcialo? Oplaca sie sprobowac, zaryzykowac? W niepewne wstapic tylko dlatego, ze mogloby byc lepiej? A jesli nie bedzie, jezeli zniszcze to, co juz jest, co tworzylo sie przez lat osiemnascie, co eliminowalo jedno, dopuszczalo drugie. Nigdy lecz nie pielegnowalo... Nigdy wczesniej, nie teraz, sadze, ze nie jutro, nie po, nigdy juz. Nie stanie sie. Cos przyszlo, byc moze zostalo, gdzies tam... czy wyjsc nie  chce, bo nie potrzebuje, czy depcze, chodzac po duszy w ciezkich butach cierpienia. Jezeli juz tak plaskie, dlaczego pozbyc sie nie da? Tak wbilo sie w moje wnetrze, ze stalo sie jedyn? Woiec kimze jestem> Czym jestem?Czy istnieje, czy zyje? Moje bycie polega na wedrowce, szukaniu, czekaniu. ciagle, bez ustanku, bez odpoczynku, bez realizacji wymarzonego. czy cieszyc sie mam, bo, byc moze, o sile swiadczy? Czy zalamac sie, poddac, za wygrana dac, bo przeciez sensu nie ma, miec nie bedzie. Czy byl? Nie pamietam... nie wiem... nie czuje... Wiec pragnienie powrotu do przeszlosci rowniez nic nie warte jest. Coz wiec czyniec mam, gdy przeszlosci nie ma, a przyszlosc zbyt odlegla, niejasna, straszna, niewiadoma. Czy okrutna bedzie? Jesli tak, to dlaczego do niej dazyc mam? W obce, nieznane, nie moje wlasciwie...

cdn.

20 listopada 2003   Komentarze (1)

...?

1

Rzucic sie, jak kamien w wode, poruszyc cokolwiek, fale uczynic, aby odrodzic siebie. Musnac dusze delikatna dlonia wody, serce uwolnic od suszy, zabic pragnienie. Niemozliwym jest jedneak, gdy wszystko na drodze staje, gdy kazdy, chociaz maly kamyczek nie dociera, gdy glazem sie rzuci, rozsypac mu sie przychodzi. Dotyka wszystkiego na raz, gubi sie we mnie, roztrzaskuje, wdziera, miesza, rani... Spokoju zadnego nie ma. Nie ma nic, lub jest za duzo. Za duzo, z ktorym poradzic sobie nie sposob. Za malo sily, tak niewiele sibie w calym. Przypatrywac sie juz nie chce, uczestniczyc we wlasnym zyciu pragne. Co mnie nie wpuszcza do siebie...? Co za twarda obojetnosc...? Kruchosc istnieje... i to mnie zabija, mnie niszczy, mnie pozbyc sie chce. Czy moge powiedziec, ze niesprawiedliwym jest?? Czy zastanawiac sie raczej powinnam, czym zawianilam, co zrobilam, ze sama do siebie dotrzec nie potrafie....? Wpusc mnie....!!! Prosze....

cdn.

20 listopada 2003   Komentarze (1)
Bajan | Blogi