• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

bajan

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2008
  • Wrzesień 2007
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003

Archiwum listopad 2003, strona 3


< 1 2 3 4 5 >

przyjazn?

Czym jest przyjazn....? Dlaczego ludzie uzywaja tak wielkich slow....? Nie wiem, ale czy naprawde tak latwo po prostu czlowieka zostawic...? Nie rozumiem jak w kims moga stworzyc sie tak silne granice, oslony, taka wielka obojetnosc, ze potrafia traktowac  milczeniem, wiecznym juz moze nieistnieniem.... Dlaczego tak im latwo zburzyc w czlowieku to, co sie zaczynalo odbudowywac....? Kto im dal taka sile,  taka bezwzglednosc....? Nie rozumiem, nic nie rozumiem....? Niepojete dla mnie....Rodzi sie strach, nowa obawa, jak w takich chwilach mozna zaufac komukolwiek....?Czy w ogole mozna? Komu? Kiedy? Skad wiedziec? Czy pozostaje wierzyc samej sobie? A i to trudne ogromnie.... zniewolona strachem, opetana obawa...znieksztalcona istnieniem....sponiewierana przez zycie...wyrzucona gdzies tam....znaleziona na wpol zywa.... porzucona, bo za dlugo by trwalo leczenie.... mloda.... Niepojete, mam jednak po co zyc, byc, czuc, sluchac, o kim marzyc, z kim plakac, do kogo sie usmiechac....  do kogo mysla biegac wieczorami setki kilometrow.... o kogo sie martwic, komu przypominac, ze nalezy dbac o siebie.... Dlaczego nie mozna miec kogos na wyciagniecie reki...dlaczego nie dane jest zobaczyc.... dlaczego nie mozna poczuc oddechu.... dlaczego niemozliwym jest zapukanie do drzwi i powiedzenie "witam"... za daleko, zbyt daleko, a jednak tak bardzo odczuwalne...

17 listopada 2003   Komentarze (4)

a ja jestem

Nie lubie takich dni... nie lubie gdy wszystko mowi mi "uciekaj". Nie cierpie, kiedy chcac brac nogi za pas, padam, bo zapomnialam, ze mnie przywiazano do zycia. Nie potrafie wracac do domu, nie majac w tym zadnego celu i jeszcze podrodze zastanawiam sie czym wlasciwie dom jest i gdzie tak naprawde moj sie znajduje, bo ten na pewno nim nie jest. Placze, gdy tesknota nie pozwala skupic sie na czymkolwiek. Lzy plyna gdy teskniac czuje radosc, ze jest za kim. Krzycze w sobie, jak nie mam sie do kogo odezwac. Jestem tutaj, bo nie wiem, przywyklam. Piszcze wiadomosci do Kogos, kto dal radosc, pozwolil odnalezc siebie, ale nie odzywa sie od jakigos czasu. Denerwuje sie, bo Ktos dal mi mozliwosc Szczescia, a teraz milczy, bo chce sie odsunac, twierdzac, ze juz do niczego potrzebna nie jest. Wpadam w panike, bo zaczynam czuc, a to jest takie straszne, niebezpieczne. Slaniam sie na nogach, bo pochlanialam kazda literke, trzymalam w rekach czas i o spaniu mowy nie bylo. Drapie sie po glowie, bo lubie. Pale papierosy bo jest okazja. Robie kawe bo z niej wyplywa wszystko i pozwala na korzystanie z dnia dluzszego. Nie budze sie, bo nie istnieje dzien-noc-dzien, ale dzien-dzien-dzien. Nie czuje ciepla, bo kaloryfer wylaczony, a w rece kto pochuchac nie ma. Trzese sie w sobie, bo sie koszmarnie martwie. Nie znam slow, ktore moglyby mnie wyrazic. Pisze, bo nie ma oczym. Slucham, a nie ma kogo. Spiewam, choc nie potrafie. Czytam, bo ktos napisal. Jestem.

17 listopada 2003   Komentarze (4)

trwac

kaze sobie trwac, ja chce, ja pragne, daze do tego, uwielbiam, kocham. Uczucie mile, cudowne, piekne, niebotyczne wrecz. o co mi chodzi...?

16 listopada 2003   Komentarze (1)

to...

 W oplywajacych potem zylach, plynela krew goraca. Pamietala jeszcze uniesienie chwili cudownej, zniewalajacej, pieknej. Strumyki wspomnienia wciaz istnialy w pamieci zamierzchlej, jednak tak niedanwej. Zapach  radosci byl usmiechem poranka. Trwal, trzymal, wmawial. Niesposob jej bylo oderwac istnienia od zaru wymietej poscieli. To byl cudowny sen.

16 listopada 2003   Dodaj komentarz

bo tak jest

ciesze sie, ze blog ten zostaje tworzony w dobrym okresie mojego zycia. serio swiadomosc, ze dzieki temu bede mogla wracac do chwil szczesliwych, grzebac w pamieci, jest zniewalajaca. Szczerze powiem, nie mialam w sobie tyle radosci chyba nigdy, nigdy nie mialam tez zakwasow na twarzy od usmiechania sie. Swiadomosc jednak, ze beztroskie uczucie moze minac- powala, jest chyba glownym "ogranicznikiem" korzystania z chwili, a jednak chce, wierze, ze potrafie. Trwac chce w stanie przyjemnym i nakrzycze:) na kazdego, kto sproboje zniszczyc. Jest mi radosnie, chce by trwalo, wiem, ze do jutra nie minie, ale zdaje sobie sprawe takze z tego, ze dzien jutrzejszy, jest koncem tego nieziemskiego uczucia. Nie pozwole sobie jednak na ponowne zapomnienie tego stanu, zdaje sie byc calkiem inna osoba, sama siebie nie poznaje, ale przeciez nigdy siebie tak naprawde nie znalam:)

takie uczucie, jakby narodziny,  wychodzi ze mnie dzieciak, smiac sie z rzeczy banalnych, widziec wczesniej niedostrzegalne, siedziec, patrzec i blyskac oczami pelnymi, wkoncu pelnymi..... czy przychodzilo Wam do glowy czasem tylko jedno...? "ta tara ta"- wlasnie tak... niewierze, ja po prostu niewierze, skad we mnie tyle energii? podziele sie, serio, mniemam, wrecz pewna jestem, ze starczy dla kazdego....  tyle

a teraz spac sie udam, by wtulic sie w poduche, przykryc po uszy koldra, powiercic sie, obkrecic nascie razy, a pozniej stwierdzic "ej goraco mi":) ha i snic bede pieknie, pierwszy raz w zyciu jestem tego pewna i zycze Wam takze:) i koniec na dzis:)papa 

11 listopada 2003   Dodaj komentarz
< 1 2 3 4 5 >
Bajan | Blogi