• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

bajan

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2008
  • Wrzesień 2007
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003

Archiwum listopad 2003, strona 2


< 1 2 3 4 5 >

...?2

2

Prosze, blagam... pojac nie moge. wytlumacz mi, osiwec, objasniej, pozwol zrozumiec. Siebie prosic...? Gdzie zapukac, gdzie drzwi szukac, zeby wwiercic sie...? By dostac sie, by odpoczac, by rozgoscic na nowo. Niech ktos przywiaze, zespoli, owinie nieprzepuszczalnym.... Czy jesli bym chciala, zostalabym? Na sile chocby, ale w sobie, dla siebie. Czy winiszcze do reszty? Czy pozbede sie, wyjem wszystko, by moglo sie na nowo wytworzyc? Czy byloby w stanie? Czy potrafiloby, zechcialo? Oplaca sie sprobowac, zaryzykowac? W niepewne wstapic tylko dlatego, ze mogloby byc lepiej? A jesli nie bedzie, jezeli zniszcze to, co juz jest, co tworzylo sie przez lat osiemnascie, co eliminowalo jedno, dopuszczalo drugie. Nigdy lecz nie pielegnowalo... Nigdy wczesniej, nie teraz, sadze, ze nie jutro, nie po, nigdy juz. Nie stanie sie. Cos przyszlo, byc moze zostalo, gdzies tam... czy wyjsc nie  chce, bo nie potrzebuje, czy depcze, chodzac po duszy w ciezkich butach cierpienia. Jezeli juz tak plaskie, dlaczego pozbyc sie nie da? Tak wbilo sie w moje wnetrze, ze stalo sie jedyn? Woiec kimze jestem> Czym jestem?Czy istnieje, czy zyje? Moje bycie polega na wedrowce, szukaniu, czekaniu. ciagle, bez ustanku, bez odpoczynku, bez realizacji wymarzonego. czy cieszyc sie mam, bo, byc moze, o sile swiadczy? Czy zalamac sie, poddac, za wygrana dac, bo przeciez sensu nie ma, miec nie bedzie. Czy byl? Nie pamietam... nie wiem... nie czuje... Wiec pragnienie powrotu do przeszlosci rowniez nic nie warte jest. Coz wiec czyniec mam, gdy przeszlosci nie ma, a przyszlosc zbyt odlegla, niejasna, straszna, niewiadoma. Czy okrutna bedzie? Jesli tak, to dlaczego do niej dazyc mam? W obce, nieznane, nie moje wlasciwie...

cdn.

20 listopada 2003   Komentarze (1)

...?

1

Rzucic sie, jak kamien w wode, poruszyc cokolwiek, fale uczynic, aby odrodzic siebie. Musnac dusze delikatna dlonia wody, serce uwolnic od suszy, zabic pragnienie. Niemozliwym jest jedneak, gdy wszystko na drodze staje, gdy kazdy, chociaz maly kamyczek nie dociera, gdy glazem sie rzuci, rozsypac mu sie przychodzi. Dotyka wszystkiego na raz, gubi sie we mnie, roztrzaskuje, wdziera, miesza, rani... Spokoju zadnego nie ma. Nie ma nic, lub jest za duzo. Za duzo, z ktorym poradzic sobie nie sposob. Za malo sily, tak niewiele sibie w calym. Przypatrywac sie juz nie chce, uczestniczyc we wlasnym zyciu pragne. Co mnie nie wpuszcza do siebie...? Co za twarda obojetnosc...? Kruchosc istnieje... i to mnie zabija, mnie niszczy, mnie pozbyc sie chce. Czy moge powiedziec, ze niesprawiedliwym jest?? Czy zastanawiac sie raczej powinnam, czym zawianilam, co zrobilam, ze sama do siebie dotrzec nie potrafie....? Wpusc mnie....!!! Prosze....

cdn.

20 listopada 2003   Komentarze (1)

nowosci:)

dzien kolejny. Zaraz przeanalizujemy czy stracony...

Poranek- jak zwyle z cudem graniczaca rzecza bylo: zwlec sie z lozka....wrrr koszmar. Cieplutko, przyjemnie mniam, a tu zonk.... wstajesz i szok termiczny:) Pozniej wiadomo, umyc sie, ubrac, spakowac i heja

Szkola- 4 matmy pod rzad- mozg paruje, ale nie bylo zle, zastepswo- babka chyba nie bardzo za nami przepada, albo miala wazniejsze sprawy na glowie, bo weszla powiedziala "dziendobry" i nim sie obrocilismy "dowidzenia". Na dworze zimno to to przyjemniej bylo zostac w srodku. I tak: czesc klasy przez minut 45 opowiadala sobie seriale "M jak milosc" "na wspolnej" i jakies taki inne.?. Hmmmm powiedzmy, ze wiedzialam o co chodzi. Inni zawziecie grali w pokera na pieniazki, standart, walka zacieta, blysk w oku, chwile skupienia. Ah ta pasja. Bardziej ambitnie czytali CKM "100 sposobow, jak dotykac kobiete"- pasjonujaca lektura. Jeszcze inni zastanawiali sie, co by tu zrobic, zeby nic nie robic... Czesc gdzies nagle zniknela. Reszty nie przydziele nigdzie, bo byli wszedzie a nadazyc za nimi, bylo rzecza wrecz niemozliwa:) Na lawce, pod lawka, na kims, pod kims, tam i tu. Zgadnijcie, w jakiej grupie bylam:))

Domek- chwila na sprawdzenie, czy cos do mnie przyszlo, wiadomosc do znajomej: "probna maturka-szmatka....ups" , papierosek, mysl o kawie, ale nie, gdzie by to sie stalo, zebym ruszyla swoj szanowny i wkoncu cos zrobila. Najlepszym pomyslem bylo spanko i skoro nie stac mnie bylo na cos innego, to trzeba bylo wykorzystac chociaz ten pomysl. Jak sie spalo? Pieknie, cichutko, cieplo wreszcie. Pukanie, dzwonienie, walenie do drzwi, pies co darl morde-myslalam, ze go skrzywdze....- sasiadka, przyszla cos oddac, szczerze powiedziawszy to nie pamietam dokladnie co, bo jeszcze nie bardzo trzezwa bylam, oczy zmruzone, wlosy roztrzepane i piekne : "co.....?!!"

Wstac trzeba bylo i zaraz myk myk do sklepu, bo cos slodkiego chce sie niemilosiernie. Nie wiem dlaczego, ale zawsze po przebudzeniu cukier niezbedny. Rad, dwa butki na nogi i do kiosku obok, a tam jak zawsze kolko plotkarskie starszych facetow z butelkami czegos wyskokowego w dloniach. Ah ten zapach... "Czekoladke prosze" A tu czyjes lapy ciagna mnie za wlosy.... hmmm Odgryzlabym, gdybym wiedziala, ze wczesniej nie znajdowaly sie  w jakims innym, dziwnym miejscu. Zaraz po mnie wpada siostra -fajeczki- i oczywiscie kontakt z inna, brudna lapa "sasiad pusc, nie mam dzis dobrego humoru".

Do domku szybciutko bo zimne dreszcze przechodzily. Czekoladki juz prawie nie ma, fajek wypalony. Coz nic sie nie zmienilo. Siadlam tylko tutaj i nie wiem nawet po co pisze. Chyba jedynie, zeby cos z soba zrobic... zreszta niewazne.

Oceniamy moi mili: dzien stracony, czy wypelniony niesamowitymi wrazeniami, niebotycznymi odczuciami, pieknymi znajomosciami, efektywna praca... ?

19 listopada 2003   Komentarze (8)

tel:

dzwonila mama, nie potrafilam z Nia rozmawiac, przykre... bedzie na Swieta.... teskno....

18 listopada 2003   Komentarze (4)

moje dzis

Kolejny dzien...nastepny, wczorajszy, dzisiejszy, taki jak pare dni, godzin, minut temu, taki jak jest teraz i takim bedzie za chwil pare do jutra, ktore juz dzis sie budzi. Przelewa, nalewa, wypelnia, gwalci mysla swiadomosci codziennosci innej, dziwnej, koszmarnej, bezdusznej. Inaczej, prosciej, bez dna, gleboko, przy wierzchu. Bije, trzaska, huczy, dmucha, zimno...  Nie patrze, nie widze, nie slucham, nie czuje. Nie zniose obrazow, nienawidze dzwiekow, drazni mnie dotyk. Siedze, stoje, leze, ide. Dokad?Jak?Ktoredy?Kiedy? Z kim?  Tam. Powoli. Droga. Teraz. Sama.

I tak, mniej wiecej, wyglada dzien "dzisiejszy"

18 listopada 2003   Komentarze (6)
< 1 2 3 4 5 >
Bajan | Blogi