no i w domku, nareszcieJ było ciezko, krwawo, malo bezpiecznie-Sylwester to calkiem interesujaca sprawa, ale jak wiadomo nic zlego mi się stac nie moglo i nie staloJ
Podroz powrotna 6 godzinna z 2 i pol godzinnym opóźnieniem (trzeba było marznac na dworcu wrrrrr!!!!!) jakos mi się daje chyba powoli we znaki, ale twarda ze mnie sztuka, o 5 i tak pobudka, to rozwazam, czy w ogole się dzis klascJ no pieknie…..
Poza tym…. Jakos tu dziwnie…chyba powoli pekam i tylko czekac az się rozsypie… oczywiście wszystko będę robic, by za wygrana nie dac, ale…ogromniaste problemy sercowe, zbliżający się termin wyjazdu mamy, schizofrenia,…itd…... To wszystko zaczyna mnie przerastac…spada na mnie,a ja powoli nie daje rady…. nie mam jak się zajac soba, szkola, niczym,nie mozna myslec o problemach wlasnych, bo juz na to miejsca nie ma…Chyba zaczynam rozumiec, ze za duzo chce dac z siebie…albo jestem za slaba, albo niewystarczająco silna (to wbrew pozorom nie to samoJ )….czy tak jest, ze się z gory zaklada, ze nie można myśleć tylko o sobie, zakładając ze inni maja gorzej i trzeba, chce się im pomoc…?...a to się uzalamJ… ojojoj…. Nieładnie, zaczynam bredzic, a to już normalneJ Jednym, krotkim „zaczynam bredzic” powróciłam do względnej normalnościJ a to ze mnie spryciula, no pieknie. A teraz pochwale się czyms bardzo brzydkim, znaczy, aj zaraz, już mowie. Jak wiadomo jutro, znaczy za jakies 3 godz. Jade do Wrocławia, zawsze było: w celu nauczenia się czegos nowego i nie powiem, ja to wprost uwielbiam, ale dzis sobie zrobie przerwe, wolne, luzy, czy jak to nazwac, po prostu nie pojde.o! polaze, tam zerkne, tu popatrze i będzie ok.:) wycieczka krajoznawcza. No dobra, to pewnie podchodzi pod lenistwo, ale już postanowioneJ
Ah i powiem Wam wszystkim jeszcze, ze Cuda istniejaJ tylko patrzec az będą namacalneJ